Naszyjnik błyskał w świetle księżyca. Uderzyłam w niego łapą, i usłyszałam piekna melodię pozytywki, która wydobywała sie z tego dziwnego naszyjnika.
- Och! - krzyknęłam.
"Witaj, jeżeli to słyszysz znczy, że jesteś niezwykłą osobą. W ostatnim miesiącu medalion otworzy się. Czekaj."
- Co to?! - krzyknęłam znowu.
Spróbowałam otworzyć medalion, lecz nic z tego. Hmm... A może by tak...? - pomyślałam i włożyłam medalion w zęby. Coś jakby klikęło w nim.
Wyplułam go i spojrzałam na niego. Nic... Podniosłam i zaczęłam oglądać go z bliska. Wtem zauważyłam bardzo małym i cienkim, jakby znanym pismem napis "Otworzę się na koniec." Odrzuciłam medalin na bok i zasnęłam. Nie będę rozwiązywać głupich zagadek... - pomyślałam.
***
Tymczasem medalion niebezpiecznie zaświecił się i uniusł się na wysokość jej serca.
***
Nagle poczułam ból i ktoś jakby nakłówał mnie szpilkami. Ktoś wszedł do jaskini i powiedział:
- Coś się stało? - zapytał słodki głos. Należał do jakiejś wadery.
Ale już nic nie słyszałam... Ciemność i cisza pożerały moje myśli w przerażjącym tempie...
<Jakaś wadera dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz