- Auuu ! - zawyłam z bólu . W końcu nie jest to przyjemne doświadczenie . West był cały czas przy mnie , pomagał mi . Było mi trochę niezręcznie , że basior odbierał mój poród ( Vasyl ) , ale cóż , to lekarz , medyk , jak każdy inny . Trochę to wstydliwe . Modliłam się tylko , żeby wszystko poszło w porządku . Żeby szczeniaczki urodziły się silne i zdrowe . W końcu miały wspaniałego ojca , na pewno dobrze wykaże się w tej roli .
- Dobrze , oddychaj powoli i głęboko . - mówił do mnie Vasyl , ale odpowiedział West :
- Ok , okej. Już . - i zaczął głęboko oddychać .
- Kochanie , wiem , że jesteś zdenerwowany ale wydaje mi się, że to było do mnie . - zaśmiałam się , po czym znowu zawyłam . Skurcze były częste i co oczywiste - bolesne .
- O tak , tak . Przepraszam , stresuję się . Oddychaj Bella , oddychaj . - uśmiechnął się do mnie i pocałował . Strasznie mi tym pomagał . Tego momentu bałam się jak nigdy . Zaczęło się.
- Przyj .. Będzie mniej boleć . - powiedział Vasyl , spoglądając w to miejsce , w poszukiwaniu główek szczeniaków .
- Auuu . - wyłam z bólu . Muszę przeć , ale to strasznie boli .
- Tak Bella , dalej . Widać już główkę . - odpowiedział Vasyl , wyciągając jednego szczeniaka .
- Wadera . - zaśmiał się i zapytał Westa :
- West , przetniesz pępowinę. - i podał mu nożyczki .
- Oczywiście . - odpowiedział , ręce trzęsły mu się, ale zrobił to . Nie skrzywdził małej waderki . Vasyl dał mu ją na łapy , była taka malutka i cichutka . West był nią oczarowany . To jego pierwsze dziecko . Moje tak samo .
- Auuu . - zawyłam ponownie .
- Co jest ? - zapytał zdenerwowany West , chyba denerwował się gorzej ode mnie .
- To chyba nie koniec . - odpowiedziałam , w tym momencie złapał mnie najboleśniejszy skurcz z całego porodu .
- Tak . Nie koniec . - przyznał Vasyl . - Przyj Bella , przyj . Nie chcesz stracić szczeniaków .
- Jasne , że nie . - powiedziałam . - Auu. - zaczęłam przeć . Raz po raz wyszła kolejna mała kuleczka , potem druga i trzecia . West przecinał pępowiny . Vasyl oczyszczał maleństwa . West położył mi je wszystkie na brzuchu , były głodne . Nakarmiłam je .
- Gratuluję West ! Jesteś ojcem 4 małych i rozkosznych wader . - zaśmiał się .
- 4 ? - zapytał , omal nie dostając zawału . - Nie będzie łatwo . Spisałaś się świetnie skarbie . - powiedział całując mnie w czoło .
Waderki są prześliczne wyglądają tak :
- Tylko jak damy im na imię ? - spytałam Westa .
- Sam nie wiem . Może tej jaskrawo-niebieskiej z czerwonymi obwódkami oczu damy na imię Sora ? - odparł .
- Sora .... Tak , ładne imię. Tej jaśniutkiej , najjaśniejszej koloru blado-niebieskiego damy na imię.... hm... jakieś nietypowe ... Może Erika ? - zapytałam .
- Tak , to będzie dobre . Jeszcze nie spotkałem wadery z takim imieniem . A dwie pozostałe ? Może Aria i Layla ? Ta granatowo niebieska to Aria , a ta granatowo-biała to Layla . - uśmiechnął się w stronę maluszków .
- Okej . Vasyl , czy możemy iść do naszej jaskini ? - zapytałam medyka .
- Oczywiście . Niech maluchy nie mają przewiewu żeby się nie rozchorowały i ty Bello odpoczywaj .
- Oczywiście . West pomożesz mi ? Nie mam jeszcze tyle siły .
< West ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz