sobota, 4 maja 2013
Od Zefira - "Zwykły upadek, a tyle kłopotów" Ciąg dalszy.
"Pewnie już wszyscy śpią. - myślałem. - Co teraz?"
Postanowiłem się położyć i czekać do rana. Co potem? Nie miałem bladego pojęcia. Położyłem się, ale nie zasnąłem, gdyż ból był zbyt silny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~Rano~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nasłuchiwałem, czy ktoś nie idzie. Nagle usłyszałem plusk wody i jak ktoś mówił sam do siebie. Z kadś znałem ten głos. Tak, to był głos Elen.
- Elen! - krzyczałem ostatkiem sił, podnosząc głowę. Kątem oka zobaczyłem w jakim stanie są moje nogi. Nie chciałem tego widzieć.
- Elen, jestem tu! - krzyknąłem i zemdalłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~Po przebudzeniu~~~~~~~~~
Pierwsze co zobaczyłem to był Shikei.
- Cześć. - powiedział do mnie.
- Cześć. - odpowiedziałem.
- Miałeś szczęście, że Elen cię znalazła inaczej byłoby po tobie.
- A gdzie ona jest? - spytałem.
- U siebie. - odpowedział krutko.
- A za jak długo będę mógł chodzić?
- Trochę sobie poleżysz.
- Acha.
Teraz leżę u siebie w jaskini i piję jakieś świństwo, aby rany szybciej się goiły. Mam naidzieję, że szybko z tego wyjdę i będę mógł podziękować Elen za pomoc.
<Koniec>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz