wtorek, 5 marca 2013

Od Vasyla: "Co i jak"



 Byłem szczeniakiem. Miałem naprawdę fantastyczne życie. Moi ukochani rodzice, rodzeństwo... Ach... Lecz pewnego dnia, gdy szliśmy razem po lesie, coś mnie zaciekawiło. To coś zaczęło się ruszać. Zacząłem biec za tym czymś, próbując to złapać. Po kilku minutowej bieganinie nagle to coś zniknęło. Stanąłem i zdałem sobie sprawę, że nie wiem, gdzie jestem. Kręciłem się w kółko i co chwila wołałem:
- Mamo!! tato!!
Jednak odpowiadał mi tylko szum lasu. Pomyślałem więc, że straciłem już na zawsze rodzinę i zacząłem płakać. Wziąłem się jednak w garść i ruszyłem przed siebie. Tak spędziłem w tym lesie kilka lat. Kiedy pewnego dnia szedłem sobie upolować coś na śniadanie, zobaczyłem światło. Powoli zacząłem do niego podchodzić.
-* Może to jakaś wataha...*- myślałem.
I nagle wybiegłem na dużą polanę. Siedziały na niej jakieś wilki. Zaciekawione odwróciły się i patrzyły na mnie. Nagle podszedł do mnie jakiś basior.
 - Hej.- powiedział.- Jak się nazywasz i co robisz na terenie naszej watahy?
- Ja... Jestem Vasyl, więc tu jest wataha, tak?
- Tak.- powiedział.- Jestem Black. Może chcesz dołączyć?
- Wiesz, Black...Bardzo chętnie- odparłem z uśmiechem.
Spodobała mi się jedna wadera na pierwszy rzut oka. Miała na imię Candy, ale nie odważyłem się do niej zagadać. Tak trafiłem do WBJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz